Przegląd prasy: Podróż pociągiem – hinduski rytuał narodowy

Foto: Reuters
14 pasażerów na metr 
Zanim pociąg wtoczy się na jedną z tysięcy stacji rozsianych po kraju, do wagonów wskakują porterzy. Wsuwają się bezszelestnie w czerwonych kurtach i białych bawełnianych dhoti zawiniętych w kroku. Na ramionach noszą kraciaste chusty, które zwijają potem w obwarzanek na czubku głowy – jako podkładkę pod ciężar. Są chudzi i starzy, choć nie tak starzy, na jakich wyglądają – dźwiganie wyniszcza organizm. Przechodzą przez wagony, cmokając i spoglądając pytająco. 
Hindusi, szczególnie gdy podróżują całymi rodzinami, zabierają niewyobrażalne ilości toreb, koszy, tobołków, pudeł i siat – całą masę nieporęcznych pakunków, z którymi mogą poradzić sobie tylko porterzy. Układają z nich na głowach wieże i niosą je przez dwukilometrowy peron, przeciskają się przez zalane ludźmi hale dworcowe, aż do postoju taksówek. Indyjskie matrony kroczą za nimi, szurając klapkami i narzekając na upał. Ale dumnym porterom – których lepiej nie mylić z kulisami, pozbawionymi czerwonego umundurowania i dźwigającymi bardziej pospolite towary – coraz trudniej o zarobek. Odkąd w epoce lotnictwa Hindusi odkryli walizki na kółkach (a produkują je tanio i masowo), dworcowi tragarze częściej stoją bezczynnie, paląc tytoniowe skręty i narzekając na nowoczesność.
 Historia ich profesji, silnie wpisanej w kulturę indyjskiej podróży, powoli dobiega końca.
Pełną treść tego artykułu w tygodniku POLITYKA nr 51/52

Komentarze