Stany Zjednoczone nie będą mieć kolei transkontynentalnej

Wbrew obiegowym opiniom, Stany Zjednoczone nigdy nie miały kolei transkontynentalnej w znaczeniu jednego towarzystwa sięgającego od wybrzeży Atlantyku po Ocean Spokojny. Tzw. kolej transkontynentalna przez Góry Skaliste do Kalifornii, ze słynnym spotkaniem lokomotyw “nos w nos” w Promontory Point 10 maja 1869 r., zaczynała swój bieg w Omaha nad rzeką Missouri. Rzeki Missouri i Missisipi stały się od tamtego czasu prawdziwymi granicami miedzy amerykańskim kolejowym wschodem a zachodem. Mimo upływu lat i ogromnych przekształceń tutejszego kolejnictwa, te umowne granice trwają do dziś. Najważniejszą “stacją graniczną” jest Chicago, w mniejszym stopniu St. Louis, Kansas City oraz Memphis. Odmienna sytuacja panowała w Kanadzie, w której dwa dominujące towarzystwa – Canadian National i Canadian Pacific sięgały od oceanu do oceanu. W listopadzie br. kolej Canadian Pacific ogłosiła publicznie zamiar zakupu za 28,4 mld dolarów amerykańskiej kolei Norfolk Southern. Cel to stworzenie nowej transkontynentalnej kombinacji, choć nieco “po przekątnej” kontynentu Ameryki Północnej. W odpowiedzi Norfolk Southern skwitowała tę ofertę jako niewystarczającą. 11 kwietnia oficjalnie zakomunikowano, że takiej fuzji nie będzie. Zbyt duże są różnice handlowe, organizacyjne, prawne. Same pieniądze nie były przeszkodą; decydujący okazał się sprzeciw największych klientów kolei Norfolk Southern oraz wpływowych polityków w Waszyngtonie. Po odwołaniu tej fuzji giełdowe akcje obu kolei poszły w górę. Wydaje się, że oprócz kilku finansistów żyjących z prowizji od podobnych transakcji – wszyscy odetchnęli z ulgą. Źródło: Rynek Kolejowy

Komentarze