PKP PLK zapowiada przyśpieszenie inwestycji na torach

PKP PLK zapowiada przyśpieszenie inwestycji na torach. Eksperci są jednak sceptyczni. W najlepszym wypadku, pierwsze inwestycje współfinansowane z funduszy unijnych na lata 2014–2020 rozpoczną się w 2018 roku. Po raz kolejny wraca temat, że kolej ma dużo pieniędzy, że jest klęska urodzaju, że chcielibyśmy modernizować linie kolejowe, budować nowe odcinki linii kolejowych, tylko nie umiemy tego zakontraktować. – Nie ma przetargów, wykonawcy zwalniają ludzi, odstawiają sprzęt do kąta, bo nie mają z czego płacić. I z jednej strony jest worek pieniędzy, a z drugiej kompletna posucha. Dziwna sytuacja – ocenia gość Ekspresu Gospodarczego dr Jakub Majewski z Fundacji ProKolej. Ten worek pieniędzy z funduszy europejskich otwarty jest dla nas od 2014 roku. Tymczasem – jeśli dobrze pójdzie – dopiero w 2018 roku ruszą inwestycje na polskich torach. – Mamy tu do czynienia trochę z takim teatrem cieni. Z jednej strony mówi się, że już lada moment ruszą przetargi, że tych przetargów jest bardzo dużo, i tu padają rozmaite kwoty. Coraz wyższe i coraz bardziej spektakularne. Ale w praktyce tych pieniędzy, które zakontraktowano, które rzeczywiście są na rynku wykonawczym i które służą inwestycjom jest bardzo mało. W tej chwili to kwota około 600 mln złotych, z nowej perspektywy finansowej 2014–2020. Nowej, która tak naprawdę jest już stara, bo minęły już dwa lata, a jeszcze trzy lata mamy czekać na pierwszy sezon budowlany, który w pełni zostanie wykorzystany. To bardzo niepokojące, bo to oznacza, że te wszystkie środki skumulują się na końcu – ocenia dr Jakub Majewski. I wtedy nagle się okaże, że ktoś, kto chce zatrudnić fachowców od infrastruktury nie może tego zrobić, bo już ich „podkradł” konkurent. Że sprzętu brakuje, że nie ma nawet kruszywa czy materiałów budowlanych, ponieważ wszyscy w tym samym czasie będą budować tory. – A najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak zamkniemy wszystkie linie kolejowe, to nie będzie którędy puszczać pociągów – podkreśla gość Ekspressu Gospodarczego. Do wydania mamy 66 mld złotych w ramach Krajowego Programu Kolejowego, który był wielokrotnie nowelizowany, a teraz właśnie skończyły się konsultacje społeczne. Czy można mieć pewność, że to co zostanie wkrótce uchwalone, będzie tym dokumentem ostatecznym? – Wydaje mi się, że nie. I nawet w samym dokumencie są zaszyte mechanizmy jego systematycznej weryfikacji. Natomiast kiedy chodzi się po korytarzach Centrali PKP na Targowej w Warszawie, to wszyscy półgłosem powtarzają, że nie ma żadnej możliwości, żeby wydać 66 mld złotych. Jeżeli wydamy 40 mld zł, to będzie dobrze, a z resztą trzeba będzie sobie jakoś poradzić, szukać projektów alternatywnych. Szukać tego, gdzie jeszcze na kolei można wydać pieniądze, niekoniecznie posługując się tymi podstawowymi liniami kolejowymi – komentuje dr Jakub Majewski. Jeśli chodzi o te alternatywy, to pojawiają się takie pomysły, jak zwiększenie inwestycji w dworce, w bocznice kolejowe, czy budowa nowych linii kolejowych. Ale tym razem inwestycje nie będą już realizowane przez PKP PLK, ale przez spółki celowe. Źródło: wnp.pl

Komentarze