Pierwszy Flirt dla norweskich kolei opuścił siedlecką fabrykę Stadlera

Pierwszy Flirt dla norweskich kolei z ostatniego zamówienia opuścił wczoraj siedlecką fabrykę Stadlera. Transport realizowany był z wykorzystanie lokomotyw PKP. Tym samym rozpoczęły się dostawy kolejnych jednostek dla NSB. Jednostek o tyle ciekawych, że budowanych konkretnie pod kątem tego przewoźnika. Zamówił on łącznie 107 pięcioczłonowych składów, spośród których 71 będzie wykorzystywanych do obsługi ruchu podmiejskiego w aglomeracji Oslo. Zostaną one przystosowane do podróży nie dłuższych niż 90 minut. Pozostałe 36 jednostek będzie kursowało w południowej Norwegii i zostało specjalnie zaprojektowanych do obsługi podróży do trzech godzin. Pociągi będą poruszały się z prędkością do 200 km/h. Zostały też zaprojektowane tak, aby sprostać trudnym warunkom zimowym w Norwegii. Stąd też mogą kursować w temperaturze od -40 do +35° C. Na uwagę zasługuje słusznych rozmiarów pług, który ma radzić sobie ze śniegiem. Norweskie Flirty, jak większość pojazdów Stadlera, budowane są z aluminium Inżynierowie Stadlera skoncentrowali się na komforcie podróży, m.in. rodzin, osób starszych i niepełnosprawnych. Szerokie wejścia, klimatyzowane przedziały pasażerskie, dobrze wyciszone i przejrzyste, otwarte wnętrza czy, i tu ciekawostka, podgrzewane podłogi, mają przyczynić się do zapewnienia właśnie komfortowych warunków podróżowania pasażerom NSB. Udział niskiej podłogi wynosi 70%. Zastosowano też kontrastowe kolory, które będą pomocne osobom słabowidzącym. Pociągi wyposażone są w system diagnostyki pokładowej. Ma on pomóc w szybkim wykryciu i usunięciu ewentualnych usterek. Spełniają oczywiście wszystkie normy bezpieczeństwa. Modułowe czoła i wzmocnione panele boczne mają chronić jednostki przed kolizjami ze zwierzętami, np. z łosiami. Producent pomyślał też o norweskich załogach. Flirty są proste w obsłudze. Źródło: Inforial

Komentarze