Polska mogłaby stać się hubem dla towarów docierających koleją z Chin do Europy

Polska mogłaby stać się hubem dla towarów docierających koleją z Chin do Europy, a tym samym wykorzystać swój potencjał wynikający z położenia heograficznego. Problemem jest jednak rosyjskie embargo. Pomimo starań politycznych i biznesowych, szlak kolejowy jest niedrożny i niekonkurencyjny cenowo. Czy warto czynić starania, aby udrożnić trasę nazywaną Nowym Jedwabnym Szlakiem? Juliusz Skurewicz, prezes Polskiej Izby Spedycji i Logistyki, jest zdania, że rynek handlowy potrzebuje alternatywy dla transportu morskiego. Na rynku armatorów następuje koncentracja, przez co warunki realizacji przewozów mogą się pogorszyć. – Powinniśmy zacząć realnie myśleć o tym, co można zrobić, aby Polska stałą się naprawdę krajem tranzytowym – zapowiada Skurewicz. Na udrożnieniu trasy kolejowej od naszej wschodniej granicy do Chin zależy m.in. spółkom PKP Cargo i PKP LHS, zwłaszcza, że Chiny są zainteresowane importem polskiej żywności. Problemem nie do pokonania jest jednak polityka. - Po drodze do Chin mamy Rosję, która stosuje embargo wjazdowe. Próbujemy przekonać Rosjan, że embargiem nie powinien być objęty tranzyt, ale oni wykazują, że tranzyt jednak też. Rozmawialiśmy o tym z RŻD, ale bez rezultatu. Decyzje w tej sprawie są podejmowane wyżej – opowiada Maciej Libiszewski. O tym, że warto domagać się usunięcia barier w rozwoju transportów kolejowych między Chinami a Europą, przekonany jest Adam Żołnowski, wiceprezes DCT Gdańsk. – Rozwinięta jest część wschodnia Chin, a zachodnia jest zaniedbana. Chińczycy starają się rozwinąć część, która znajduje się bliżej Europy. Kiedy to nastąpi, wolumen przewożonych towarów będzie jeszcze większy. Jeśli dojdzie do udrożnienia połączeń kolejowych, Polska stanie się dużym hubem przeładunkowym – mówi Żołnowski. Wypowiedzi pochodzą z konferencji „Nowy Jedwabny Szlak”, która odbyła się podczas targów TRAKO. Jej organizatorami były firmy PKP Cargo i PKP LHS. Źródło: Kurier Kolejowy

Komentarze