Czy powstanie Lokomotywa wodorowa?

PKP Cargo, Jastrzębska Spółka Węglowa i Fabryka Pojazdów Szynowych H. Cegielski podpisały porozumienie w sprawie opracowania pierwszej polskiej lokomotywy o napędzie wodorowym. Przewoźnik spodziewa się długofalowych oszczędności na paliwie i poprawy oddziaływania na środowisko. Dla spółki górniczej największą korzyścią ma być stworzenie w Polsce rynku wodoru, którego ogromne ilości zawiera produkowany przez nią gaz koksowniczy. Najpierw trzeba jednak m. in. opracować instalację do jego pozyskiwania. Dla PKP Cargo nawiązanie współpracy z JSW i FPS ma dwojaki sens. Zdaniem prezesa spółki Czesława Warsewicza wprowadzenie lokomotyw wodorowych, oprócz efektu ekonomicznego, pozwoli przewoźnikowi zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne. – Chcemy dywersyfikować w przyszłości źródła zasilania. W naszej strukturze kosztów wydatki na energię wynoszą nawet do 30% – uzasadnił Warsewicz. Znaczenie mają też czynniki środowiskowe. Drugim argumentem jest chęć wykorzystania naturalnych przewag przewoźnika i Polski. – Choć pierwsze lokomotywy napędzane wodorem jeżdżą już w Europie Zachodniej, cała myśl technologiczna w tym zakresie, nie mówiąc już o paliwie, jest dostępna w Polsce. Pozwoli to na uniezależnienie się od licencji zagranicznych. Jako przewoźnik możemy też pomóc w rozwiązaniu kwestii przewozu i magazynowania. Ponieważ wiele naszych pociągów, przewożących np. węgiel do elektrowni, kursuje w sposób bardzo przewidywalny, jeśli chodzi o relację, czas i wielkość ładunku, można wybudować magazyny na ściśle wyznaczonych stacjach końcowych i dzięki temu uzyskać lepszy efekt ekonomiczny – wyjaśnił Warsewicz. Przesył i magazynowanie wodoru są dziś droższe od samej jego produkcji – rozwiązanie tego problemu jest jednak, według prezesa, kwestią czasu. Wdrożenia pierwszych egzemplarzy lokomotyw będą drogie, potem jednak zadziała efekt skali.Harmonogram prac nad pierwszą polską lokomotywą wodorową naszkicował wstępnie prezes FPS H. Cegielski Hubert Stępniewicz. – Musimy najpierw uzgodnić, jak ma być skonfigurowany pojazd, opracować dokumentację konstrukcyjną, zbudować pierwszy egzemplarz i poddać go badaniom pod kątem zgodności z przepisami oraz z oczekiwaniami zamawiającego. Jest to proces długoterminowy – podkreślił. Choć Stępniewicz nie podał konkretnych dat, zapowiedział, że całkowity czas opracowania projektu wyniesie prawdopodobnie od 18 do 24 miesięcy. Cały proces powstawania prototypu może natomiast potrwać ok. 3 lat. – Mówimy o projekcie bardzo innowacyjnym, ale wierzę, że wszystkie strony przedsięwzięcia szybko uzgodnią podstawy. Gdy poznamy źródła finansowania, będziemy mogli bez zbędnej zwłoki przystąpić do pracy – zapewnił prezes FPS. (PAP)

Komentarze